O nas
Centrum Operacji Górskich
Centrum Operacji Górskich powstało z myślą o osobach na studiach i po nich, dla których ważne jest pogodzenie ze sobą: rodziny i pracy z nadzwyczajną pasją jakimi są góry.
Zdajemy sobie świetnie sprawę, że w trakcie no i po studiach każdy z nas ma mało czasu. Chciałoby się gdzieś pojechać w góry, na choćby weekend, wziąć udział w jakieś ciekawej wycieczce, może kogoś ciekawego poznać, miło spędzić czas, ale i... rozwinąć swoje umiejętności. No, ale jak to zorganizować, zaplanować, do kogo się zwrócić?
Nasza organizacja skupia kilku Specjalistów, którzy od dawna mają pełne uprawnienia, aby w danym obszarze (głównie Beskidów) oprowadzać turystów. To właśnie oni w przyszłości będą przekazywać swoją wiedzę i zapraszać na piesze wycieczki w Beskidy. Istnieje możliwość poznania naprawdę wyjątkowych ludzi, pasjonatów gór i kultury górskiej. Będą także i bardziej odważne wyprawy zimowe w góry, organizowane z początku przez Władze COG. Później będziemy pomagać przy organizacji kursów wspinaczkowych na Jurze i wcześniejszym nabraniu szlifów na sztucznych ściankach. Wiemy, że dużo osób czysto rekreacyjnie założy uprząż. Wieloletnie doświadczenie pokazuje jednak, że jest to niezapomniane przeżycie, które często bywa punktem zwrotnym :D
Niezależnie od wspinaczki, COG będzie organizowało także, w skromnym gronie wycieczki, których celem będzie chodzenie po Tatrach, głównie Wysokich, ale i Zachodnich. Będą szlaki łatwe i te bardzo trudne, ocierające się o taternictwo, jednak będą to szlaki turystyczne! Tatry łączą w sobie wiele elementów spędzania w nich czasu. Jest to także, jedyny bliski poza Alpami, obszar górski o charakterze właśnie alpejskim. Można się więc rozwijać turystycznie i taternicko. W końcu po zrobieniu uprawnień taternickich będzie można się wspinać nie tylko na dowolną, dopuszczoną do tego, ścianę w Tatrach, ale i w Alpach (niektórych). W dalszej przyszłości wspólne wyjazdy w Alpy, głównie Dolomity i Alpy Julijskie, będą domeną nie tylko Zarządu COG, ale także wszystkich tych, którzy będą się stopniowo rozwijać. Oczywiście z ogromną radością powitamy już doświadczonych Taterników i Alpinistów!
COG nie przewiduje pobierania żadnych opłat z tytułu organizowania czy prowadzenia wypraw górskich. Oczywiście, wszelkie zewnętrzne kursy czy niektóre elementy sprzętu trzeba będzie sobie sfinansować samemu, ale nie jest wykluczone, że będziemy mieli różnego rodzaju upusty cenowe. Natomiast osoby, które mają status Specjalisty i będą chciały zaproponować jakaś odpłatną wycieczkę po górach, na pewno o tym wyraźnie poinformują i będą to raczej symboliczne kwoty, sam Zarząd COG nie będzie partycypował w ewentualnych zyskach z chodzenia po górach. Jesteśmy bowiem organizacją amatorską i hobbistyczną.
I jeszcze jedno. Być może COG będzie wyraźnie ewaluowało w stronę jakiegoś Klubu Wysokogórskiego, jednak COG nie będzie nigdy samo w sobie tego rodzaju klubem. Jeżeli ktoś z Was chcę po kolei, choć efektywnie, ale wyłącznie, wspinać się na coraz to wyższe ściany, góry jest zdecydowany już teraz poświęcić pracę, często zdrowie, czas i zostać zawodowym Alpinistą no i w końcu Himalaistą, skupiając się wyłącznie na swojej rodzinie i pracy jako Himalaista, to gorąco zachęcamy do przystąpienia do jakiegoś Klubu Wysokogórskiego czy Alpinistycznego i to już dziś!!! Szczerze i ręką na sercu, tylko organizacje zrzeszone w Polskim Związku Alpinizmu dają Wam gwarancję rzetelności, uczciwości i rozwoju umiejętności opartym na szacunku, etyce stosownych podczas wypraw w Himalaje i Karakorum. To są zawodowcy!
Jeżeli natomiast, po przeczytaniu tego tekstu, jak i naszego statutu, gdzie mowa jest m.in. o obszarze naszej działalności i jego charakterze, dojdziecie do wniosku, że warto przystąpić do naszej, hobbistycznej organizacji, no to baaardzo gorąco Was się zachęcamy i cieszymy z tego powodu niezmiernie! :D Nasza organizacja także kieruje się etyką, a spora liczba jej Sympatyków czy Specjalistów (Przewodników) ma za sobą chodzenie po górach przynależąc niegdyś m.in. do duszpasterstw akademickich czy organizacji studenckich o ugruntowanej renomie.
Do zobaczenia w górach! Maciek, Błażej i Adam.
Maciek
Góry zawsze miałem na wyciągniecie ręki, a nawet we krwi! Na zboczu jednej w nich przyszedłem w końcu na świat :D. Tak bowiem usadowiony jest do tej pory szpital wojewódzki w Kielcach, który ładnie komponuje się w masywie góry Karczówki, na szczycie której, malowniczo eksponowany jest Klasztor. To także jedyna taka góra w zachodniej części miasta znajdująca się, na dobrą sprawę, w środku potężnej kotliny Gór Świętokrzyskich, a widoki ze zbudowanej na niej tarasu są zawsze piękne i rozległe. Tam, na początku jeszcze z rodziną, chodziłem na bazie, jeździłem po zboczach na rowerku, zbierałem kasztany no i na północnym stoku pierwszy raz w życiu założyłem narty...
Z wiekiem człowiek poszerza swoje horyzonty. Nim się obejrzałem wraz z moim rodzeństwem, dalszą rodziną, dziewczyną i przyjaciółmi, tymi z podwórka jak i szkoły, zauważyłem, że bardzo wiele szlaków w całych Górach Świętokrzyskich mam już obeznanych. Oczywiście oprócz tego dużo, a nawet bardzo dużo, jeździłem na rowerze, wręcz skakałem po górach, a i często w upalne dni kąpałem się w różnych zbiornikach wśród gór. Jednak to góry, właśnie poznawane z kimś bliskim pieszo, najbardziej mnie przyciągały.

Z czasem zacząłem "bawić się" na skałkach w Górach Świętokrzyskich w okolicach Miedzianej Góry, Niekłania jak i potem Jurze Krakowsko-Częstochowskiej w rejonie Kroczyc koło linii CMK. A, że nie przyszło mi do głowy, jak i pozostałym amatorom wspinaczki, kupować jakiegokolwiek sprzętu, toteż wchodziliśmy "na żywa" na różne ścianki, potem inną ścianką ześlizgiwaliśmy się i... z połowy wysokości skakaliśmy na ziemię! Nie polecam :D. Nie róbcie tego, proszę.

Końcówka liceum i późniejszy okres studiów to wyraźnie aktywna działalność w Tatrach jak i Górach Świętokrzyskich. Zdarzały się oczywiście wycieczki w Sudety, Beskidy, Pieniny czy choćby Bieszczady. Przeważały jednak coraz wyraźniej Tatry. Poznałem wtedy fantastyczne osoby, które po dziś dzień stanowią rdzeń moich przyjaciół. Pojawiło się chodzenie zimowe, ekstremalne przejścia Orlej Perci, wichrowe Przełęczy Pod Chłopkiem, czy w końcu świadome i w pełni odpowiedzialne zbaczanie ze szlaku w Tatrach Wysokich Polskich, ale i Słowackich w śniegu. Zasmakowałem niebywałego ryzyka w połowie zeszłej dekady! A potem, kiedy zamieszkałem na Śląsku, natrafiłem w końcu, na, kto wie czy nie bardziej niż ja, zafascynowaną górami, grupę ludzi :D. Barwne postacie, często różnego rodzaju profesjonalni przewodnicy górscy, jak i osoby o wspinaczkowym zacięciu, zaczęły mnie zapraszać na różne wypady w Beskid Śląski i Żywiecki. Z czasem i ja zacząłem zapraszać ich w góry, aż pewnego sierpniowego poranka, w bardzo eksperymentalnym kielecko-śląskim teamie, założyliśmy uprzęże, karabinki, ekspresy, przywiązaliśmy się liną i weszliśmy, z Przewodnikiem będącym zarazem Alpinistą, na Gerlach drogą Wielicką z zejściem Batyżowieckim Żlebem. Było to wydarzenie przełomowe nie tylko dla mnie i to wielu płaszczyznach...

Cenię sobie bardzo każde góry, o każdej porze roku. Czy pieszo wędrując pośród lasów lub śniegów czy wspinając się, coraz częściej, po ścianach. Jestem przekonany, że wzajemne poznawanie się podczas pokonywania różnych dróg, rozmowy, pomoc na szlaku, podejmowanie trudnych decyzji stanowią o najlepszych wartościach jakimi człowiek powinien się kierować w swoim życiu.
Staram się pogodzić życie prywatne, pracę, z rozwijaniem swojej pasji jaką są góry. Ścianki wspinaczkowe sztuczne czy te na Jurze, kurs wspinaczki skałkowej, w końcu samodzielne przejścia w Tatrach i potem w Alpach są celem do którego dążę ze wszystkich moich sił. Na pewno będę starał się znajdywać czas, także na chodzenie po Beskidach i innych górach. Dostarcza mi to od zawsze ogromnie dużo przyjemności, emocji, adrenaliny no i spokoju, czego i Wam Życzę!
Maciek

Adam
Pierwszy kontakt i zachwyt pięknem górskiego krajobrazu pojawił sie już w Szkole Podstawowej podczas tygodniowej wycieczki w rejon graniczny Tatr pomiędzy Polską a Słowacją.
Moja przygoda z górami rozpoczęła sie jednak tak naprawde wraz z przyjazdem na studia do Kielc, gdzie pierwsze kroki stawiałem w Górach Swietokrzyskich. Z początkiem kwietnia 2001r. udała się wycieczka mająca na celu przejscie pasma zwanego Łysogórami o długosci 15km, pomiędzy górą Łysica (612 m n.p.m.) a Swiętym Krzyżem.
Natomiast sierpien 2001r. postanowiłem spedzić w Beskidzie Sląskim m.in. był to wyjazd na Skrzyczne (1257 m n.p.m.) - najwyższy szczyt w grupie górskiej Beskidu Sląskiego oraz Szyndzielnia (1028 m n.p.m.) wznosząca sie tuż na północ od Klimczoka.

Pierwszy trzydniowy wyjazd w Tatry odbył sie z koncem maja 2005r. Główne cele to Morskie Oko i Kasprowy Wierch (zdj. powyżej) - szczyt w Tatrach Zachodnich o wysokosci 1987 m n.p.m. Pogoda była wspaniała a widoki przecudne. Wyjazd ten postanowiłem powtórzyc i udało sie wyjechać na kilka dni pod namiot wraz z żoną i dziećmi. Przez kilka dni udało sie zwiedzic dol. Chochołowska, dol. Koscieliska oraz ponownie Kasprowy Wierch. Stwierdziłem wówczas że góry to cos dla mnie - oaza spokoju i piekna - choć przy złej pogodzie bardzo też niebezpieczne.
Dwa tygodnie pózniej, a dokładnie 16 sierpnia 2008r., postanowiłem wrócić w Tatry. Samotnie zmierzyłem się z podejsciem dol. Strążyska i zdobyłem Giewont (1895 m n.p.m.). Czerwony szlak prowadzący z Zakopanego doliną do Polany Strążyskiej, a nastepnie przez Przełęcz w Grzybowcu i Grzybowiec na Wyżnią Kondracką Przełęcz pod Giewontem. Przejście doliną aż do samej przełęczy było bardzo cieżkie ze wzgledu na intensywna ulewę i potoki wody płynacej jak rwąca rzeka. Na szczęście tuż pod Giewontem rozstąpiły się nagle chmury, przestało padać i pojawiło się słoneczko. Do szczytu pozostał już tylko odcinek z łańcuchami i niebawem sciskałem już w dłoni 15-metrowy żelazny Krzyż.
Następny samotny wyjazd odbył sie 6 wrzesnia 2008r. Po osiagnięciu przełeczy Zawrat na wysokosci 2159 m n.p.m. postanowiłem zdobyć szczyt Świnicy (2301 m n.p.m.) - zwrotnikowy szczyt w Tatrach Wysokich o dwóch wierzchołkach, różniacych sie wysokoscią o 10 m. Swinica jest pierwszym od zachodu wybitnym szczytem (o wybitnosci ponad 100 m) Tatr Wysokich i kapitalnym punktem widokowym.

Pierwszy poważny wyjazd udało się zorganizowac 24 pazdziernika 2008r. z grupą znajomych z Kielc i okolic na górę Szeroka Jaworzynska (słow. Javorinská Široká, Široká) o wysokosci 2210 m n.p.m. (zdj. powyżej). Na jej szczyt nie prowadzi żaden szlak i jest to scisły rezerwat przyrody, niedostepny dla taterników i turystów. Trasa była długa, ale za to widok ze szczytu... brak mi słów. Ten właśnie wyjazd zapoczątkował serie kolejnych, m. in.: Żółta Turnia, grań Koszysta, Konczysty Wierch, Sławkowski Szczyt (słow. Slavkovský štít) i Szpiglasowy Wierch.

Był też wspaniały wyjazd 25 kwietnia 2009r. na Jagnięcy Szczyt (słow. Jahnací štít) o wysokosci 2230 m n.p.m. Podejscie Koperszadzka Granią trudne wspinaczkowo, a jego przebieg znaczony nielicznymi kopczykami. Zasmakowałem wspinaczki.
W połowie maja 2009r. odbyłem 6-dniowy Kurs Wspinaczki Skałkowej w Jurze Krakowsko - Czestochowskiej (techniki asekuracji, techniki linowe, prowadzenie drogi o trudnosciach min. IV), a konkretnie w dol. Będkowskiej (zdj. powyżej). Zdobyłem kompleksową i usystematyzowaną wiedzę oraz umiejetności, które sa niezbedne, aby samodzielnie i bezpiecznie uprawiać wspinaczke we wszystkich rejonach skałkowych i na sztucznej ścianie. W ciągu dnia spedzałem ok. 7-8 godzin zajęc praktycznych w skałkach. Zajęcia te uzupełniane były wykładami.

W okresie letnim 2009r. odbyłem kilka ciekawych wyjazdów w Tarty, m. in. Kościelec, Krywań, Rysy,4Orla Perć. Dopiero 20 wrzesnia 2009r. udało się zorganizować wyjazd w Tatry wraz z żona - typowo wspinaczkowy na własnej asekuracji (zdj. powyżej) - na Mały Lodowy Szczyt (słow. Široká veža) o wysokosci 2461 m n.p.m. oraz dnia 27 wrzesnia 2009r. samotny wyjazd na Wielicki Szczyt o wysokosci 2318 m n.p.m. drogą Martina. Droga grania typowo wspinaczkowa i bardzo eksponowana.
Od tamtej pory staram sie czesto wyjeżdżać w ukochane Tatry i zdobywać coraz trudniejsze technicznie przełęcze oraz szczyty. Nie ukrywam iż przymierzam się w przyszłosci do wyjazdów w Alpy, m. in. Mount Blanc i Matterhorn.
Dlatego też w celu rozwijania umiejętnosci wstapiłem z początkiem roku 2010 do Świętokrzyskiego Klubu Alpinistycznego i zmierzam wspinać się również w skałach. W planach również mam Kurs Taterniczy zarówno letni jak i zimowy.
Poza górami interesuje mnie też bardzo fotografia. Każdy wyjazd obfituje w liczne zdjecia oraz panoramy.
Pozdrawiam i zapraszam do wspólnych wyjazdów.
Błażej
Z pochodzenia Głogowianin, jednak jak sięgnąć pamięcią, trudno było usiedzieć w miejscu. By wspomnieć niełatwe początki ze sprzętem kołowym, wspinaczki po drzewach, piorunochronach i prowizoryczne "tylolki" ;) Dość szybko niewinna zabawa nieco spoważniała... Dłuższe przeprawy rowerowe, epizod wodniacki, czy w końcu dalsze wędrówki piesze. Tym samym nieobce stały się zarówno miasto, jak i okoliczne pomniki przyrody oraz inne atrakcje turystyczne.

Wraz z grupą znajomych podejmuje eksplorację Karkonoszy (pow. zdj. z czasów szkolnych - Chojnik) i Kotliny Jeleniogórskiej, Bieszczad oraz Pienin. Towarzyszą mu one przez kilka dobrych lat. Ale na tym nie koniec. Wraz z rozpoczęciem nauki w Katowicach, dość wnikliwie zapoznaje się z obszarem Beskidu Śląskiego i Żywieckiego, z szczególnym uwzględnieniem pierwszego. Nieobce stają się także tereny Jury i w końcu Tatr...
Chociaż właściwa przygoda z Tatrami zaczęła się dużo wcześniej, bowiem już w liceum (poniżej zdj. z liceum - pierwszy pobyt w Tatrach - Sarnia Skała), w rzeczywistości obszar ten zostaje poznany dopiero po 20-tym roku życia. Wypady w okolice Tatr Polskich, Zachodnich, Wschodnich, czy w końcu Słowackich Wschodnich, Wysokich i Bielskich zwieńczone zostają niejednym sukcesem i tuzinem wspomnień (no, jest jeszcze kilka fotek ;) ).

Początkowo brawurowe podejścia stopniowo ustępują na rzecz zakosztowania się w trasie i pejzażu. Młodzieńczy szał opada, a podróż staje się celem samym w sobie. Nadmienić trzeba radość przeżywania wspólnego czasu w gronie przyjaciół i bliskich. Jest też więcej zabawy technicznej, elementy wspinaczkowe i speleologiczne powracają niczym feniks...
Na co dzień muzyk i pedagog nie stroni od weselszej strony życia. Z zamiłowania tancerz i webdesigner. Wielbiciel sportów wodnych, dobrego kina i lektury. Społecznik, :D w wolnej chwili DJ :> Miewał na nogach łyżwy i narty, prowadził auto, motorówkę, obsłuży każdy rower i nie stroni od trekkingu. Zdarzają się też wątki paramilitarne... :P

Pomysł COG zrodził się stosunkowo niedawno. Można powiedzieć powstał "na językach" w kręgu najbliższych znajomych. Skoro: "aby język giętki...", to dlaczego nie pójść o krok dalej, podejmując się realizacji tego, z pozoru tylko, "cudacznego" projektu. :D COG jest przedsięwzięciem spójnym. Być może nie jest to "deniwelacja 9 tys.", czy "CO2", jednak jego założenia znacznie porządkują i umożliwiają sprawną organizację młodej generacji miłośników aktywnego wypoczynku. Żyjemy dziś w czasach owczego pędu i niejasnych wyborów. Tym bardziej chcemy wykorzystać dobrze powierzony nam czas, zgłębić siłę woli i charakteru. Ukierunkowujemy się też na wiedzę o regionie.

Ponieważ lubimy śmiałe pomysły oraz dobrze wykalkulowane ryzyko, powołujemy do życia grupę ludzi odważnych i otwartych na propozycje. Stoimy zatem na straży najbliższych nam wartości.
Więcej na forum... :)
Błażej